Droga Baileys!!!
Szczerze. To byłbym zadowolony - moje i tylko moje prywatne zdanie - chciałbym aby ten sztuczny twór U.E. i wszystko co z nim się wiąże padło tak jak mur Berliński. Niech każdy kraj ma możliwość decydowania o sobie swoich obywatelach i tym co dla nich jest dobre. Niech Panowie w wykwintnych garniturach przestaną decydować o tym jak ma wyglądać gospodarka danego kraju. Co się dzieje obecnie obserwujemy wszyscy. Oczywiście niech w dalszym ciągu zostanie zachowany układ z Schengen i to wszystko. Teraz co do sedna sprawy. A więc jak będę po tej Europie jeżdził. No więc tak. Dokładnie w dniu 12 marca 1990 roku - nikt wtedy nawet nie śnił o czymś takim ja U.E. - siadłem za kierownicę samochodu z tablicami rejestracyjnymi Królestwa Holandii. Na terenie Europy Zachodniej - tak się to wówczas nazywało - nie miałem z tego powodu żadnych problemów. Jak już kiedyś wspominałem zjeżdziłem całą Europę, część Azji i kawałek Afryki /Maroko/. Naturalną rzeczą jest także to, że miałem do czynienia z Policją z racji tej, że moja prawa noga jest nie co cięższa od przeciętnej. Problem z jakim ja i moi koledzy się spotkali to był problem polskiej granicy, na której w roku 92 zakwestionowano to, że Polscy kierowcy wjeżdżają na terytorium Polski samochodami posiadającymi zachodnie rejestracje. Jednak i to zostało pokonane co w tamtym czasie zawdzięczaliśmy przebiegłości i sprytowi naszego Holenderskiego szefa. Jedynym utrudnieniem dla nas było to, że na każdej granicy należało robić odprawy celne, wypełniać stosowne zezwolenia transportowe no i to, że w tamtym okresie - zapewne widziałaś - kierowcy posiadali takie dość dużych rozmiarów portfele z wieloma przegródkami, w których byłu posegregowane waluty europejskich krajów. Moja droga do dnia zdania kluczyków od samochodu mam udokumentowane 15 lat pracy co za tym idzie jazdy po Europie i tylko posługiwałem się prawkiem mojego kraju PL. Pracowałem w Niemczech, Holandii, Belgii i Anglii. A rowerem także lubię pojeżdzić szczególnie tutaj po tych urokliwych ścieżkach rowerowych poza miastami.